Przez długie lata politycy mogli w sposób bardzo bezpośredni wpływać na politykę budowlaną kraju, tworzyć konkretne projekty nowych osiedli mieszkaniowych. W przypadku Polski wszystko to wynikało przede wszystkim z komunistycznego systemu politycznego, który charakteryzuje się całkowicie centralnie sterowaną zamkniętą gospodarką, w której nie ma miejsca na kapitał prywatny, w szczególności ten zagraniczny. Dzisiaj widać wyraźnie, że większość nowoczesnych osiedli mieszkaniowych w dużych polskich miastach powstaje wyłącznie z pieniędzy deweloperów, głównie zagranicznych, którzy widzą duży popyt wśród polskich rodzin na nowoczesne i przestronne apartamenty na strzeżonych osiedlach. Przed dekadami jednak budownictwo mieszkaniowe wyglądało zupełnie inaczej i było bardzo ściśle zarządzane przez elity polityczne. Z tego tytułu pierwszeństwo do mieszkań mieli ci, którzy w różny sposób przysłużyli się systemowi i społeczności lokalnej. Ci znajdujący się na czarnej liście władzy mogli natomiast zapomnieć o jakichkolwiek przywilejach w ubieganiu się o przydział mieszkaniowy. Osiedla powstawały może w dość szybkim tempie, ale ich jakość pozostawia po dziś dzień wiele do życzenia i mieszkania z tamtego okresu można dzisiaj dostać wyjątkowo tanio – mało kto jednak chce się do nich dziś wprowadzać.
Wpływ polityki na rynek
